Zaburzenia emocjonalne – depresja i podobne.

Zaburzenia emocjonalne to obszerne pojęcie zawierające przeróżnego rodzaju zakłócenia postępowania, sposobu myślenia oraz nastroju człowieka.

Choroby, zaburzeniaZdrowie

Co to jest dystymia?

Rate this post

Jedną z najtrudniejszych części walki z chorobą psychiczną jest to, że w przeciwieństwie do wielu zaburzeń fizycznych, często nie ma żadnych widocznych na zewnątrz oznak. Dla świata zewnętrznego osoba w ferworze depresji może wydawać się zupełnie normalna – „wysoka funkcjonalność” – kiedy w rzeczywistości zmaga się z głębokim wewnętrznym zamętem. Dystymia, znana również jako depresja o wysokim stopniu funkcjonowania, pozwala komuś w udręce ukryć się w zwykłym miejscu.

Kiedy po raz pierwszy oficjalnie zdiagnozowano u mnie depresję i uogólnione zaburzenia lękowe , spędziłem bardzo dużo czasu robiąc wszystko, co w mojej mocy, aby wyglądać dobrze. Przez lata, począwszy od okresu dojrzewania, starałem się stłumić i ukryć lęk i depresję, aby stworzyć fasadę normalności.  – Mateusz z Krakowa.

Co to jest dystymia?

Dystymia lub uporczywe zaburzenie depresyjne, określane także czasami jako „ wysoko funkcjonująca depresja ” może być szczególnie trudna do wykrycia, ponieważ w przeciwieństwie do innych form choroby, objawy są czasami trudniejsze do zauważenia, a także bardziej niespójne.

Według Mayo Clinic „utrzymujące się objawy depresyjne zwykle pojawiają się i znikają w ciągu lat, a ich intensywność może się zmieniać z czasem, ale zazwyczaj objawy nie znikają dłużej niż przez dwa miesiące”.  Powstają także przed lub w trakcie uporczywego zaburzenia depresyjnego, stanu zwanego „podwójną depresją”.

Dystymia i odmowa

Jako nastolatek powiedziałem sobie, że moje lękowe i depresyjne myśli były tylko częścią środowiska szkolnego, powszechnego niepokoju wśród młodzieży. Patrząc wstecz, widzę, że moje nieustanne zmartwienia, sporadyczne ataki lęku społecznego i boleśnie niskie poczucie własnej wartości były bardziej dotkliwe niż większość moich rówieśników. – wspomina Mateusz.

Zaprzeczając mojej udręce psychicznej, odsunąłem na bok uczucia. Ukończyłem liceum z wyróżnieniem i zapisałem się na studia (w Warszawie), w której nie znałem żywej duszy. Po raz pierwszy sam byłem bardzo przytłoczony i bardzo samotny. To zabawne, że sposób, w jaki rzeczy cię doganiają, gdy nie są kontrolowane – w ciągu kilku miesięcy doświadczyłem mojego pierwszego wielkiego epizodu depresyjnego, wszechobecnej, wszechogarniającej ciemności tak poważnej, że myślałem, że nigdy z tego nie wyjdę. Próbowałem nie raz  zamaskować szloch w obskurnej wspólnej łazience w akademiku.



Trudność samodiagnozowania dystymii

Nie rozumiejąc, co się dzieje i gotując we własnej odrazie do siebie, wciąż zadawałem sobie pytanie: „Co jest ze mną nie tak?” W tamtym czasie nie miałem pojęcia, jak dojrzałe są środowiska college’u dla chorób psychicznych.

Według raportu American College Health Association z 2018 r. ponad 60 procent studentów stwierdziło, że doświadczyło „przytłaczającego niepokoju” w ciągu ostatniego roku, a 40 procent stwierdziło, że czują się tak przygnębiona, zmagając się z codziennymi zadaniami.

W miarę upływu pierwszego roku przestałem się izolować. Dołączyłem do gazety studenckiej i znalazłem społeczność na terenie akademika i szkoły. Kiedy zasymilowałem się, depresja powoli zaczęła zanikać. Przez następne trzy lata udało mi się samoregulować momenty smutku i niepokoju, podobnie jak w liceum – ukrywając je. „Cieszę się i dobrze mi idzie!” często mówiłem sobie.

Niebezpieczeństwa dystymii

Dystymia może być szczególnie niebezpieczna, ponieważ po przekonaniu świata, że ​​radzisz sobie świetnie, możesz zacząć się przekonać, że nie potrzebujesz pomocy. Od lat nie rozważałem terapii ani żadnej prawdziwej formy leczenia – nadmienia Mateusz. Dopiero, gdy ukończyłem studia i przeprowadziłem się do nowego miasta – po raz kolejny znając bardzo niewielu ludzi i pracując na wymagającym stażu – depresja, którą uważałem, że odeszła na dobre, była po prostu uśpiona i znów dała o sobie znać.

Uzyskiwanie pomocy przy dystymii

Właśnie w tym momencie, kiedy szukałem terapii i poradnictwa psychiatrycznego, rzeczywiście byłem świadomy tego, co czułem od lat. Przekonałem się, że wszystko jest w porządku, ponieważ pozornie „funkcjonowałem”. Do tego momentu byłem w stanie wstać rano z łóżka i radzić sobie jako tako z problemami dnia codziennego, utrzymać przyzwoite oceny, funkcjonując społecznie.

Ale przez cały ten czas nieleczony niepokój i depresja posuwały się głębiej, gotowe do eksplodowania, co nieuchronnie tak się stało. Kilka lat pracy z terapeutą, nauczyło mnie, jak naprawdę lepiej dbać o siebie. Nadal mam nieuniknione załamania lub epizody depresyjne, ale stają się coraz rzadsze. Staję się coraz lepszy w rozpoznawaniu spiralnych myśli i niszczeniu ich w zarodku w sposób, w jaki 21-letni ja nigdy bym nie wiedział.

Przede wszystkim, nauczyłem się nie oceniać „książki po jej okładce” – nawet najbardziej pozornie doskonała i połączona osoba może zmagać się z bardziej wewnętrznymi demonami, niż moglibyśmy przypuszczać.




Comment here