Zaburzenia emocjonalne – depresja i podobne.

Zaburzenia emocjonalne to obszerne pojęcie zawierające przeróżnego rodzaju zakłócenia postępowania, sposobu myślenia oraz nastroju człowieka.

CiekawostkiPoradyPsychoterapia

Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem

5/5 - (1 vote)

Szanse nie wracają. Stają się przeszłością, lecz nie zapominamy o nich całkowicie na zawsze. Szanse się przypominają same.

Ja, jeden z wielu ludzi, mnóstwo czasu, czyli bardzo długo tzn. wiele zdarzeń faktów z przeszłości, nie wiedziałem, że jestem kosmitą. Tak, kosmitą z planety nazywanej Ziemia. Czy wiedza, a więc świadomość tego i pamiętanie o tym coś mi teraz daje? Co powoduje myślenie o prawdzie mojego kosmiczno-ziemskiego pochodzenia? Zapomniałeś, człowieku, że jesteś kosmitą. Że Ziemianie to kosmici. Zapomniałeś, że Ziemia jest kosmiczna. Ziemia to kosmos. Skoro więc ziemia, czyli kosmos sprawia, że chorujesz mentalnie, tak też wszechświat sprawi, że możesz wyzdrowieć psychologicznie. – Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem – Jacek Poncyliusz

Lekceważone przez nas możliwości okazji przepadają. Bezpowrotnie. Szanse nie czekają zbyt długo na nas. Maja swój czas trwania i dają nam okoliczności realizowania nas. Niepowtarzalne okoliczności. Szanse przez nas stracone, niewykorzystane…mszczą się za ich krzywdę niezaistnienia i karzą nas bardzo boleśnie. Nieubłagane jest zaprzepaszczenie jakichkolwiek szans, okazji, możliwości. Unicestwianie przygody, zysków, wzlotów to budowanie piekła nudy monotonii bezsensu.


Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem – Jacek Poncyliusz

Szanse znajdują swoich następnych wybrańców i odbiorców, jeżeli ci, którzy ich nie docenili nie przyjmując jako daru losu, odpychają szanse od siebie, omijają je, odtrącają i lekceważą. Szanse są jak zmarnowane talenty biblijne. Ktoś inny na nich zarobi. Lub straci.

Kto z nas nie wykorzystał wielu swoich szans?

A później patrzyliśmy jak inni korzystają z nich i im podobnych. Jak wielu z nas mnóstwa okazji przytrafiającym się im nie ożywiło swoim zapałem? Ilu to z nas w ogrom możliwości własnego rozwoju nie tchnęło życia własnym entuzjazmem.? Każdy z nas swoją apatią i rezygnacją zabił swoje szczęście. My wszyscy mordowali je głupio i beznadziejnie dorabiając naiwne filozofie i puste plany bez pokrycia ich w rzeczywistości. Każdy z nas katował, męczył i dręczył swoją świadomość godząc się na podłe i poniżające go życie w świecie pełnym wszelakich okazji do przeżywania radości życia. Idiotyzm całkowity.

A potem żal, rozpacz, załamania, łzy, szloch. Bo można było inaczej, lepiej, fajniej. Chcielibyśmy cofnąć wielokrotnie tzw. czas, czyli bieg zdarzeń, w jakim aktywnie decyzyjnie uczestniczyliśmy na własną i cudza niekorzyść, na swoje i czyjeś zatracenie krzywdy, start, kosztów nieodwracalnych już teraz ani nigdy przecież. Jest nam smutno i źle z tych powodów, ponieważ dopiero teraz dotarło do nas i wiemy jak źle, podle fatalnie się zachowaliśmy w przeszłości naszej wspólnoty istnienia społecznego. Są jednak takie przypadki, że bardzo cieszymy się z przepuszczenia ewentualnych okazji szans. Okazuje się bowiem, że to były pułapki. Nawet otchłanie przepaści przeznaczenia. A my je sobie odpuściliśmy i ominęliśmy jak zagrożenie naszego bezpieczeństwa, komfortu, szczęścia.

Zupełnym kretynizmem jest bycie łowcą złych przygód?

Takie mamy wrażenie. I raczej jest to słuszne podejście do sprawy pożytku. Negatywne doświadczenia jako hobby życiowe to katastrofa. Dramatem jest bujanie się w oparach własnego i cudzego absurdu. Tragedią jest kiwanie się na boki jako udawanie ruchu zmian podróżowania stojąc w jednym miejscu bagna beznadziejności. No chyba, że ktoś lubi szambo i gówno mu pachnie a smród jest odurzającymi go przyjemnie perfumami. A jednak to robimy bez przerwy sobie i otoczeniu.

Dlaczego? Dlaczego tak jest ciągle? Po co to wiemy. Żeby było gorzej i trudniej oraz mocniej dokuczliwie niemiło. I nie można przed tym uciec całkowicie ani jednoznacznie.



Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem – Jacek Poncyliusz

Książka Jacka Poncyliusza Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem pokazuje nam wszystkim jej czytelnikom tzw. paradoks naszych skrótów myślenia. Pokazuje nasze skłonności do rozbudowania i rozwlekania tego pozornego streszczania naszej wiedzy tak bardzo, że powstają z tego budowane w rozpędzie natchnienia niesamowite labirynty przekazów idei, pojęć, znaków. Tak konstruowane przez nas w przypływie inwencji twórczej komunikacyjne korytarze świadomości niszczą bardzo skutecznie i nieodwracalnie SENS WIADOMOŚCI NADAWANYCH. W naszym zapominaniu się w ekstazie rozkoszy zbytecznego ubarwiania zdań zapominamy o przesłaniu głównym…o łączeniu, łączności, rozumieniu. Pęd i szybkość nadawania, różnorodność bogactwa wysyłania do kogoś oraz wielość, pojemność, wielkość przekazu do innych, do odbiorców, jest jak paczka cegieł albo też bomba atomowa zawierająca destrukcyjną moc naszego wydalania z nas produkowanych idei znaczeń jak atak i niepowstrzymana seria ciosów w walce na ringu wymiany ważności wartości informacji. Mówienie i rozmawianie nie jest teleportacją nazw ani ich znaczeń, czyli nie jest transferem ciągów strumieni obrazów ułożonych w nadawanym porządku ustawienia ich kolejności. A szkoda, że tak nie jest. Choć z założenia tak miało być, tak przynajmniej byśmy chcieli.

Gdyby kosmos był osobą… gdyby kosmos był osobą jak ludzie… na obraz i podobieństwo człowieka…to myślałby i mówił i czułby nawet…  jeśliby wszechświat był istotą żywą inteligentnie rozumującą oraz świadomą siebie, własnego zachowania, a także cudzych czynów wobec niego jak też, jeżeliby wszechświat mógł odczuwać, czyli przeżywać refleksyjnie w zadumie to wszystko, co się dzieje w nim oraz na jego powierzchni kontaktu z czymś poza nim… Czy to możliwe, aby cokolwiek istniało poza i ponad naszym wspaniałym i beznadziejnym jednocześnie wszechświatem? Czy jest szansa jako możliwość realna, ażeby kosmos był żywy i żeby oprócz niego był jeszcze inny faktyczny byt inteligencji uczuciowej?

Gdyby tak było to można by porozmawiać z kosmosem jak np. z bogiem albo z sąsiadem lub nawet jak ze sobą samym. Ciekawe, o czym byłaby to rozmowa i w jakich emocjach mogłaby się odbywać??? Jaki to przybierałby kosmos-wszechświat wobec nas ludzi? Jak by nas potraktował jako niewątpliwą i bezsprzeczną cząstkę siebie?


Zobacz także – My Wieloświaty – Jacek Poncyliusz

Interesujące jest jakich argumentów na obronę dowodów własnych racji używałby wszechświat wobec nas, swoich rozmówców, rywali, kontestatorów, zwolenników?? My ludzie to wiadomo, jakie mamy bolączki, tęsknoty, pragnienia, potrzeby. Ale czy on-kosmos ma takie same? Czy nas przekracza swoimi zamiarami? Może on-wszechświat podziela nasze cechy i skłonności a zarazem zwalcza je i nas korzystając z efektów tych wojen z nami i żywiąc siebie, a nawet i nas skutkami korzyści niby pozornych strat i szkód w strumieniach zdarzeń oraz działań?
Najfajniejszym i najbardziej nas ludzi zaskakującym wnioskiem byłby taki, że oto my jesteśmy panami kosmosu. Że to właśnie my, a nie nikt inny jesteśmy władcami wszechświata. Że zarządzamy nim i kierujemy nim. A on układa się pod nas, pod nasze dyktando. Bo jeśli kosmos jest naszym żywym inteligentnie materiałem budowlanym … jeżeli jest naszym wrażliwym czuciem sensów życia jako tworzywo nas…to okazałoby się, że cały kształt i cała treść zasobów wszechświata jest nam poddana i kontrolowana przez nas. Może tak jest i to w sposób nas powalający na kolana pokory przed nami samymi, ludźmi. Ale to tylko bajka. Bajka o prehistorycznym BALTAZARKU.

Przychodzimy na ten świat celowo.

Pojawiamy się na nim, żeby…i tu zaczyna się opowieść składająca się ze zdarzeń naszego losu. Fakty naszego życia to zderzenia światów, jakimi ktoś jest. Cokolwiek robimy ma to sens. Jakkolwiek myślimy i czujemy to też jest sensowne. Gdziekolwiek jesteśmy ma to znaczenie. Ważność części życia pojawia się jako następne wydarzenia, jakich doświadczamy. To są odpowiedzi na nasze akcje i wpływy nas na coś na zewnątrz nas. Stykając się powierzchniowo w kontaktowej rzeczywistości świata naszego otoczenia kształtujemy także siebie dogłębnie. Wewnętrzna historia naszej osobistej ewolucji jest tylko dla nas. Jest całkowicie niedostępna innym istotom. Często albo tylko czasem próbujemy ją dać komuś. Nie udaje się to nigdy. Empatia jest ograniczona a myślenie nas zawodzi i myli. Bardziej wydaje się, że działa obserwowanie zachowania zewnętrza organizmu ludzi niż próby porozumiewania się przy pomocy porównywania myślenia objawionego jako mówienia o naszych zamiarach i reakcjach uczuciowych.

Książka jest rozmową za pomocą pokazania faktów.

Rozmową prymitywnego człekokształtnego stwora z naturą planety nazywanej Ziemia i wymiany poglądów-ocen-opinii ze skomplikowanie rozwiniętym kosmitą oraz samym genialnym fenomenem, jakim jest tzw. absolut. Kontrasty zdań i wypowiedzi, biegunowość racji, konsolidują się same w porównaniach i zestawieniach. Tylko wysoko rozwinięty kosmita używa zdań, werbalizacji słownej, wnioskowania, analizy, syntezy obserwacji. Troje pozostałych uczestników tej znamiennie dziwnej konwersacji „mówi” zachowaniem, zjawiskami, dzianiem się sytuacji, świadczą istnieniem samym i bytnością jedynie.




Comment here